Wirtualne miasto

Fala

OOC: A byliście taką ladną parą Sad

Ashley

OOC: Nom

lady_cocee

Angela obudziła się i tępym wzrokiem obserwowała lot muchy fruwającej w przestworzach pokoju. Wstała, wzięła lodowaty prysznic i starając się nie patrzeć w stronę pustego łóżeczka zeszła na dół. Tam porządnie opatrzyła rany powstałe w wyniku zbicia lustra i zrobiła sobie kanapkę. Jednak pochyliła się nad talerzykiem i się rozbeczała.

Liwia

Liwia skosiła trawnik przed domem przyjaciółki i wpadła na taras. Zaczęła walić w drzwi jakby od tego zależało jej życie.

lady_cocee

Angela zdziwiona pukaniem do drzwi poderwała się przewracając stołek i pobiegła. Kiedy zastała w nich Liwię była pewna, że nie udało się jej ukryć zawodu.
- Ach, to ty...

Liwia

- Ta, to tylko ja. Mogę wejśc czy mam sobie zaziębić korzonki w drzwiach? Trochę jednak wieje zważywszy, że masz drzwi na taras otwarte jak na przyjęcie królowej angielskiej.

lady_cocee

Angela wepchnęła Liwię do wnętrza i zamknęła drzwi. Potem zatrzasnęła drzwi na taras.
- Przepraszam za bałagan. - powiedziała i chwyciła się za głowę.

Liwia

Liwia podniosła stołek i zrzuciła pudełka po jedzeniu na jedną stronę blatu.
- Dlaczego nic nie robisz w kierunku zwiększenie metrażu przez śmieci?

lady_cocee

- Nie mam dla kogo dbać o ten dom. - burknęła dziewczyna i zrzuciła śmieci do worka.

Liwia

- Racja, brudem zarośnij. Myślisz, że jak się zapuścisz to to cokolwiek da?

lady_cocee

- Ale ja już nie mam siły się z tym zmierzyć. Staram się już od samego początku, ale..nie mam dla kogo. Dla kogo, no!

Liwia

Liwia trzepnęła Angelę po plecach jakby była małym podlotkiem.
- Nie wytaczaj ciężkich broni przeciwko swoim problemom! Nie pomyślałaś, że bez krzyku mogłabyś z nim załatwić to inaczej?

lady_cocee

- Uderzył mnie! W obronie swojej ekspartnerki!

Liwia

Liwia zamilkła zszokowana.
- TEJ Margaret??

lady_cocee

Angela przeszła niczym burza do kuchenki i postawiła wodę na herbate.
- I jeszcze zabrał dziecko.