Wirtualne miasto

Beatriz

- Oj, daj spokój, napewno się nadajesz. Zresztą, byłbyś sławny... I mogłabym zobaczyć jak grasz! - Bea mrugnęła do niego.

Jason

- A ty nie myślałaś, żeby być... - zastanowił sie chwilę. - Kim? No, piosenkarką... O, wiem, modelką! Z taką figurą... Very Happy

Beatriz

Bea się zarumieniła.
- Niee... Na piosenkarkę to ja się nie nadaję. A modelka... Hmm, nie. Zresztą, jak były wybory, to się okazało, że jednak się nie nadaję. Widzisz, tylko ty na mnie zagłosowałeś... - Bea zaczęła jeść ryż, który przyniósł właśnie kelner. Liczyła, że zaraz zdarzy się coś. "Hehe, tak, COŚ. Tylko ciekawe co? Już to widzę..."

Jason

- Ci, którzy na ciebie nie głosowali, po prostu się nie znają... - powiedział Jason, popijając mięso winem.

Beatriz

- Hehe, skoro tak mówisz... Jason, nie myślałeś, żeby kupić jakiś dom? Np. - zastanowiła się chwilę - blisko mnie? Nie zrozum mnie źle, ale tak długo mieszkasz w hotelu, nie mam z tobą żadnego kontaktu... A chciałabym mieć. - popatrzyła mu w oczy i napiła się wina.

Jason

- Nie mogę nic ciekawego znaleźć...

Beatriz

- Szkoda - Bea się bardzo zasmuciła. Ukryła to zajmując się swoim ryżem. - A ty byś nie chciał mieć już swojego domu? Chcieć to móc.

Jason

- Chcę, ale... No nie wiem. A może mógłbym... - spojrzał na beatriz uważnie. - A, nieważne. I tak sie nie zgodzisz.

Beatriz

- Powiedz!

Jason

- Zastanaiwałem się, czy nie mógłbym pomieszkać trochę z Tobą, ale nie musisz się zgadzać...
OOC: Już spadam.

Beatriz

"Czy ja mu czytam w myślach??" Ona również wgapiła się w jego piękne oczy. Chwilę milczała, by w końcu rzec:
- Jason, zgadzam się. Ale - uśmiechnęła się figlarnie - obiecaj, że znajdziesz dom. Ładny. I blisko mnie... Więc, kiedy będziesz gotowy do przeprowadzki, daj mi znać.
Beatriz dojadła swój ryż.
- Muszę iść. Mam nadzieję, że wkrótce znów się zobaczymy. - wstała i pocałowała go w usta. - Pa!! - powiedziała i wyszła z restauracji.

Ty

Ty usiadł w kuchni i zaczął pichcić.

Amy

- No, tu chcę pracować. - uśmiechnęła się Amy. Podobało jej się to miejsce. -Romantyczne. - zachichotała. - Ach, gdybym przyszła tu z Davidem...

Ty

Ty zobaczył nową dziewczynę. Podszedł do niej.
- Cześć, jestem Ty. Pracujesz tu? - zapytał. Ale po chwili odezwał się telefon na zapleczu - Przepraszam, muszę kupić parę składników...narzeczona dzwoni - uśmiechnął się, po czym wziął do ręki kluczyki i odjechał.

Ty

Ty wszedł do restauracji i otworzył kuchnię. Od razu nastawił wodę i wrzucił do zupy warzywa, po czym starł je na krem. Zrobił grzanki i podał jednej z kobiet siedzacej w restauracji. Wrócił do kuchni i zaczął smażyć.