Wirtualne miasto

Trish

Trish przyszła na spacer do parku. Spuściła psa. Dziewczyna wytarła brzegiem kurtki ławeczkę ze śniegu i usiadła spogladając na Olego.

Charlie

Chłopak wszedł do parku. W oddali zobaczył Trish. PRzysiadł się do niej
-Hej, jak leci? - zapytał z markotną miną

Trish

- Cześć. E no dobrze. A co z tobą?

Charlie

-Jakoś leci, nawet dobrze - kłamał

Trish

- Ehe, a krowy latają. Przecież widzę. Powiedz co jest grane!

Charlie

-No tak. A mój dziadek ma taką hodowle, one prawie latają...

Trish

Trish popatrzyła na Charliego jak na idiotę. - Niechcesz mówić to nie. Ale tak czy siak i tak się dowiem o co chodzi. A narazie zegnam pana, idę.

Charlie

Charlie został na ławce. Sam

Adamosss

Adam przyszedł do parku, żeby odpocząć i żeby trochę zwiedzić miasto. Zauważył jakiegoś faceta. Podszedł do niego i przysiadł się.
- Hej, jestem Adam. Jak leci?

Charlie

-Siemka. Jakoś leci, raz lepiej, raz gorzej. Wybacz, ale muszę iść. Narazie. See ya.

Adamosss

Adam posiedział jeszcze chwilę na ławce, rozglądając się po parku, a potem poszedł.

Ashley

Ash przyszła do parku. Spuściła psa i usiadła na ławce.

Ashley

Ash zwołała psa, zapięła mu smycz i ruszyła w stronę hotelu.

Ashley

Ash wbiegła do parku. Usiadła za drzewem i zaczęła płakać ...

Ashley

Ash obudziła się.
O matko! Zasnęłam przy drzewie ...
Poszła do hotelu ...